2014-01-04

Płacz

Dzisiejszy post nie będzie optymistyczny, gdyż nie mam nic wesołego do napisania. Tak już jest, że miłe chwile przeplatają się z niezbyt miłymi.
Wcześniej już pisałam o zachowaniu Ani w stosunku do brata. Miałam cichą nadzieję, że w czasie naszego pobytu w Polsce sytuacja się zmieni, że Ania przestanie reagować płaczem na Jaśka. Przez kilka tygodni Jaś był jedyną osobą w Polsce, która mówiła do Ani po chińsku. Miałam nadzieję, że dzięki temu Ania przekana się do brata i zrozumie, że może szukać w nim oparcia.
Nic takiego się jednak nie stało - Ania i w Polsce i spowrotem na Tajwanie, przebywając w pobliżu Jasia nadal ryczy.
Płacze, gdy Jaś chce jej pomóc zapiąć pasy w samochodzie.
Płacze, gdy Jaś w sklepie popycha ją w wózku.
Płacze, gdy Jaś przejdzie obok niej.
Płacze, gdy Jaś chce jej pomóc nałożyć kurtkę lub buty.
Płacze, gdy Jaś zadaje jej jakieś pytanie.
Poza tym Ania nie chce już bawić się z Jasiem.
Nie chce wychodzić z Jasiem i psem na spacer.
Nie chce nawet przejść przez pokój, w którym jest Jaś.
Nie chce mu niczego podać lub wziąć niczego od niego.

Zaznaczyć muszę, że Jaś NIC Ani nie robi - może czasem zrobi do niej brzydką minę lub przybliży swoją twarz do jej buzi.
Zdarza się nawet, że Jaś i Ania są w różnych pokojach, ale nikogo poza nimi nie ma na tym samym poziomie mieszkania, i wtedy Ania również płacze.
Często jest to płacz bez łez - po prostu takie "ła-ła-ła", jakby Ania chciała jedynie zwrócić na siebie uwagę.

Rozmawiamy z Anią o jej zachowaniu, pytamy się dlaczego płacze, a ona rycząc odpowiada nam, że nie płacze lub że nie wie dlaczego. Tłumaczymy jej, że jak ona płacze, to sprawia tym przykrość Jasiowi i mi. Nic to nie pomaga, a sytuacja właściwie z dnia na dzień staje się coraz bardziej uciążliwa.

Jaś chodzi ponury, denerwuje się, bo nie rozumie dlaczego Ania, która na początku tak go lubiła i wszystko chciała z nim robić, a
teraz nie chce nawet podejść do niego. Jaś ciągle stara się rozmawiać z Anią, pyta się jej czy nie chciałaby się z nim pobawić, czy nie chce wyjść na spacer, czy nie chce z nim potańczyć lub pośpiewać. Jednak każda próba nawiązania przez Jasia kontaktu z Anią kończy się rykiem.

Nie wiem już co mam robić ... Cała ta sytuacja jest po prostu nie do wytrzymania. Nie mogę nawet iść do łazienki zostawiając Jasia i Anię samych w pokoju. Jestem zmęczona i zrezygnowana.

Nawet rozmowa z paniami z opieki społecznej zajmującymi się naszą sprawą nic nie pomogła. Nie wiedziały co zrobić, nigdy nie spotkały się z takim zachowaniem. Proponowały by Jaś nie zwracał uwagi na Anię, ale jak to zrobić gdy muszą przebywać w jednym pomieszczeniu?

Za miesiąc upływa 6 miesięcy okresu próbnego i musimy podjąć decyzję czy Ania ma zostać z nami czy nie. Nie będzie to łatwa decyzja - biorąc Anię nie chcę stracić Jasia ... Brak wsparcia lub choćby nawet akceptacji ze strony teściów i szwagierek niczego nie ułatwia.


12 komentarzy:

  1. Dorotko, z powagą to odczytałam. Tak mi przykro. To jest bardzo dziwne, że Ania tak na niego reaguje. Jeszcze pozostaje spotkanie z psychologiem (o ile nie miało miejsca). Nie wiem, czy masz taką opcję. Może on (ona) doszłaby do przyczyny tego zachowania? Z tego co piszesz wynika, że sama możesz nie wydobyć z Ani odpowiedzi na pytanie co się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, opiekunka społeczna, która prowadzi naszą sprawę ma uprawnienia psychologa dziecięcego. Niestety na Tajwanie pomoc psychologów ogranicza się właściwie jedynie do szpitali zamkniętych ... Dziwne tu są zwyczaje jeśli chodzi o pomoc dzieciom i ich rodzinom w trudnych sytuacjach...

      Usuń
  2. Dorotko, jestem " tylko" mama, nie psychologiem ani nie mam doświadczenia z adopcja, ale mi to wyglada na zazdrość, szukanie swojego miejsca, próby zwrócenia uwagi, moze właśnie Ania chce sue upewnić ze jej nie odrzucicie, albo sprawdzić kto jest ważniejszy ...... Przypomina mi to sytuacje pomiędzy rodzeństwem kiedy rodzi sie drugi maluch, u małych dzieci właśnie w wieku Ani i mniejszych, po początkowej fascynacji tez zaczyna sue zazdrość o malucha i testowanie, moze techniki które stosuje sue w takiej sytuacji pomogłyby rownież wam? Zachowaj zimna krew i cierpliwość! Trzymam za was kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myśleliśmy, że to z powodu zazdrości, ale przez ostatnie 5 miesięcy ja dużo więcej czasu poświęcałam Ani niż starszym dzieciom i to właściwie Jasiek może czuć się zazdrosny, a nie ona. Na początku jej pobytu u nas Ania odrzucała mnie a byla przyklejona do Jasia. Jej stosunek do Zosi się nie zmienia - jest obojętna.
      Niestety mamy mało czasu na podjęcie ostatecznej decyzji, okres próbny kończy się za 3 tyg. a sytuacja pogarsza się z dnia na dzień.
      Aż serce mi pęka ...

      Usuń
  3. przykra sprawa, ja psychologiem też nie jestem . Ale może trzeba postąpic z nią stanowczo niemal , że z krzykiem , ze tak nie wolno się zchowywać. znam wiele rodzin które , ich dzieci stawały się diabełkami a rodzice zawsze byli dla nich mili , spokojne tłumaczenie, pieszczenie dziecka. Dopiero szok w kształcie krzyku sprawiał , że dziecko się zmieniło. Ale nie wiem jak takie coś ma się do dzieci adoptowanych , więc radziłabym konsultacjem z psychologiem i może z kimś innym niz opiekunka społeczna, \popytać o jakiegoś dobrego , który ma doświadczenie . Zycze powodzenia oby dziecku sie odmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Glowa do gory!!!!! Moze jakies adopcyjne mamy beda wiedzialy?? Szukaj gdzie sie da, Patrzac na to z chlodnej odleglej perspektywy, nie wyglada to na cos czego nie da sie zmienic,....
    tak sobie jeszcze mysle ze Ania ma 3,5 roku, za chwilke to beda 4 i to jest juz duza panna, moja corka ma dokladnie tyle samo, moze faktycznie mniej sie z nia cackac nalezy, nie mam na mysli krzyku, ale ona juz duzo rozumie, wiele rzeczy mozna jej napewno wytlumaczyc, powinna rozumiec na swoja miare rzecz jasna, konsekwencje swoich poczynan, moze nie stosuj w pewnych kwestiach az tak duzej taryfy ulgowej, co powiedzialabys Zosi kiedy miala 3,5 roku w takiej sytuacji?? Ja rozumiem ze Ania potrzebuje napewno wiecej cierpliwosci, czulosci, etc.
    Moze to wyplywa z nieumiejetnosci komunikacji, o uczuciach, emocjach, czy ona miala w ogole taka mozliwosc przed wami??

    Moze przydalby ci sie jakis odpoczynkowy dzien tylko z Jaskiem naprzyklad( jemu chyba tez by sie przydal) , zeby zlapac oddech i swierze spojrzenie.


    Wczoraj trafilam na Twojego bloga przypadkiem, "przeklikiem" :) przeczytalam caly jednym tchem, i odrazu sie z wami "zzylam" blogowo, a po za tym podziwiam Cie za homeschooling i wszystkie kreatywne pomysly na spedzanie czasu z dziecmi. Zycze Ci z calego serca dobrych decyzji w tej sprawie, a najlepiej od razu calego roku dobrych decyzji !!!

    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny na naszych blogach :-)
      Ania jest mądrą dziewczynką i czasami wydaje się, że jej płacz jest ... wyrachowany - np wzrokiem szuka mnie i jak widzi, że nie patrzę, to robi swoje "łaaaa". Jak nie zwrócę na to najmniejszej uwagi, to natychmiast przestaje.
      Ostatnio przechodząc koło Jasia specjalnie stanęła obok niego by tuż nad jego uchem ryknąć "łaaaa". Jasiek też uczy się ignorować ją.
      Na razie jest spokój, bo starsze dzieci wyjechały na trzy tygodnie. Mam nadzieję, że po ich powrocie wszystko się unormuje.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Skoro sytuacja pogarsza się tuż przed podjęciem decyzji, to można obstawiać, że to jest właśnie ta przyczyna. Dziecko wyczuwa nawet niewerbalne sygnały niepewności co do swojego przyszłego losu.
    Druga sprawa, to widzę, że do wszystkiego podchodzisz bardzo analitycznie. A z dziećmi to się tak do końca nie da. Ja już pogodziłem się z faktem, że najprawdopodobniej nigdy się nie dowiem co tak strasznie przerażało mojego średniego w przedszkolu. Do tego stopnia, że moczył się w nocy, wyraźnie czuć było od niego zapach kortyzolu. On mi nie potrafił powiedzieć, przedszkole prywatne, drogie, sprawdzone przez starszego syna, później i najmłodsza tam chodziła, panie miłe, jedzenie dobre ... . Jak ręka odjął wszystkie problemy zniknęły, gdy poszedł do zwykłej szarej osiedlowej szkoły z nieciekawą wychowawczynią w dodatku ... . Teraz jest już niemal dorosły, rozwija się świetnie i nic z przedszkola nie pamięta.
    Jak oddacie na pewno będziecie żałowali. Jak zatrzymacie, być może też będziecie żałowali. Ja bym zaryzykował.

    AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sadze, by Ania wyczuwala niepewnosc swojego losu, bo nic sie nie zmienilo w naszym stosunku do niej, ani tez nie rozmawiamy przy niej "o tych sprawach".
      Jak na razie jest spokój, starsze dzieci wyjechały na trzy tygodnie i Ania jest jedynym dzieckiem w domu. Mam dla niej więcej czasu, poznajemy się lepiej. Zobaczymy jak będzie gdy brat wróci, miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. A moim zdaniem oddanie Ani w tym momencie byłoby okrutne. Zabraliście ją od rodziny zastepczej, z którą spędziła pierwsze lata życia. Ja rozumiem, że tak działa system ale jestem pewna, że Ci ludzie cierpieli oddając ją. Owszem, wiedzieli, że muszą, że będzie jej dobrze ale nie było im łatwo. Również Ania, mimo, że to małe dziecko pewnie silnie te rozstanie przeżyła. I po co to było? Po co tyle osób musiało cierpieć? A jeśli byłabym Twoim biologicznym dzieckiem, to też byś ją oddała bo płacze na widok brata? Dla mnie to jest niepojęte i bezludzkie. Kocha się bezwarunkowo, pomimo problemów. Może i lepiej, żebyście z niej zrezygnowali, może znalazłaby kogoś, kto na nią zasługuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za podzielenie się swoją opinią, ale proszę byś tak szybko nie osądzała nas.
      Decyzja o pozostaniu Ani w naszej rodzinie nie zależy jedynie od nas. Co miesiąc musimy pisać szczegółowe raporty, z jej zachowania i rozwoju i wysyłać je agencji. Ta z kolei będzie musiała je przedstawić w sądzie przy rozprawie o przysposobienie. Są też wizyty domowe i w agencji, w czasie których wyraźnie widoczne jest zachowanie Ani. Zostaliśmy powiadomieni, że dopóki sytuacja się nie unormuje, nasza sprawa nie ma szansy na pozytywne rozpatrzenie. Tak więc poprosiliśmy o przedłużenie tzw okresu próbnego, byśmy mieli wystarczająco dużo czasu na pracę nad relacją między Anią i Jasiem.
      Wierzę, że wszystko będzie dobrze i że Ania zostanie z nami.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Przepraszam, rzeczywiście zareagowałam może zbyt emocjonalnie. Życzę Wam, żeby sytuacja się unormowała i Ania została z Wami, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń