2014-01-31

Trochę weselej

Od dwóch tygodni nie ma w domu starszego brata, Jaśka, więc nie ma też wielu okazji do płaczu. Jest za to więcej czasu na wspólną zabawę na dworze i w domu, na naukę, na czytanie, na spacery.
Raz dziennie, czasami z niewiadomego powodu, Ania robi minę zwiastującą płacz. Nadal nie lubi jak się ją rano pytam dlaczego nie wychodzi z pokoju i udaje, że śpi. Nie lubi też gdy mówi się jej 'nie', że np nie może czegoś zrobić - dzisiaj wieczorem chciała np malować farbami, ale jej nie pozwoliłam, bo zbliżał się czas kolacji - więc się rozpłakała. Wytłumaczyłam jej dlaczego nie może malować i natychmiast zajęła się czymś innym.

Ostatnio Ania wyraźnie wypróbowje nas, na co jej pozwolimy a na co nie. Czy może wejść na stół, czy może rzucać w domu piłką, czy może pociągnąć psa za ogon itd. Nie wystarczy już powiedzieć jej raz, by czegoś nie robiła, teraz trzeba powtórzyć to kilka razy, bo po pierwszym nadal robi swoje. Najwyraźniej zaczyna się u nas czuć bezpiecznie - tak powiedziała nam pani psycholog, z którą się spotkaliśmy kilka dni temu.

Pani psycholog wysłuchała nas, poobserwowała i porozmawiała z Anią, zadała sporo pytań i stwierdziła, że z jej doświadczenia wygląda na to, że Ania właśnie próbuje jak daleko może się posunąć w swoim zachowaniu. Płaczem chce zwrócić na siebie uwagę i chce pokazać, że jest teraz najważniejsza w rodzinie. Powoli jej zachowanie powinno się poprawiać. Trzeba dać jej jeszcze więcej czasu.
W rodzinie zastępczej musiała być "bardzo krótko trzymana" i dopiero teraz uczy się mieć swoje zdanie i decydować o niektórych sprawach (w co się ubrać, czy chce dokładkę jedzenia, czy też nie itp). Tak więc musimy być cierpliwi.

Dobrą wiadomością jest też zmiana stosunku tutejszych dziadków i ciotek - w końcu zrozumieli, że Ania zostanie z nami. Ania "zdała egzamin" - pokazała im jak mądrą jest dziewczynką :-)

Na Chiński Nowy Rok dostała nawet od rodzinki czerwone koperty i słodycze. Jedna z ciotek nawet się z nią bawiła!
Tak więc Chiński Rok Konia zaczynamy z uśmiechem na twarzy i z lekkim sercem.


2014-01-04

Płacz

Dzisiejszy post nie będzie optymistyczny, gdyż nie mam nic wesołego do napisania. Tak już jest, że miłe chwile przeplatają się z niezbyt miłymi.
Wcześniej już pisałam o zachowaniu Ani w stosunku do brata. Miałam cichą nadzieję, że w czasie naszego pobytu w Polsce sytuacja się zmieni, że Ania przestanie reagować płaczem na Jaśka. Przez kilka tygodni Jaś był jedyną osobą w Polsce, która mówiła do Ani po chińsku. Miałam nadzieję, że dzięki temu Ania przekana się do brata i zrozumie, że może szukać w nim oparcia.
Nic takiego się jednak nie stało - Ania i w Polsce i spowrotem na Tajwanie, przebywając w pobliżu Jasia nadal ryczy.
Płacze, gdy Jaś chce jej pomóc zapiąć pasy w samochodzie.
Płacze, gdy Jaś w sklepie popycha ją w wózku.
Płacze, gdy Jaś przejdzie obok niej.
Płacze, gdy Jaś chce jej pomóc nałożyć kurtkę lub buty.
Płacze, gdy Jaś zadaje jej jakieś pytanie.
Poza tym Ania nie chce już bawić się z Jasiem.
Nie chce wychodzić z Jasiem i psem na spacer.
Nie chce nawet przejść przez pokój, w którym jest Jaś.
Nie chce mu niczego podać lub wziąć niczego od niego.

Zaznaczyć muszę, że Jaś NIC Ani nie robi - może czasem zrobi do niej brzydką minę lub przybliży swoją twarz do jej buzi.
Zdarza się nawet, że Jaś i Ania są w różnych pokojach, ale nikogo poza nimi nie ma na tym samym poziomie mieszkania, i wtedy Ania również płacze.
Często jest to płacz bez łez - po prostu takie "ła-ła-ła", jakby Ania chciała jedynie zwrócić na siebie uwagę.

Rozmawiamy z Anią o jej zachowaniu, pytamy się dlaczego płacze, a ona rycząc odpowiada nam, że nie płacze lub że nie wie dlaczego. Tłumaczymy jej, że jak ona płacze, to sprawia tym przykrość Jasiowi i mi. Nic to nie pomaga, a sytuacja właściwie z dnia na dzień staje się coraz bardziej uciążliwa.

Jaś chodzi ponury, denerwuje się, bo nie rozumie dlaczego Ania, która na początku tak go lubiła i wszystko chciała z nim robić, a
teraz nie chce nawet podejść do niego. Jaś ciągle stara się rozmawiać z Anią, pyta się jej czy nie chciałaby się z nim pobawić, czy nie chce wyjść na spacer, czy nie chce z nim potańczyć lub pośpiewać. Jednak każda próba nawiązania przez Jasia kontaktu z Anią kończy się rykiem.

Nie wiem już co mam robić ... Cała ta sytuacja jest po prostu nie do wytrzymania. Nie mogę nawet iść do łazienki zostawiając Jasia i Anię samych w pokoju. Jestem zmęczona i zrezygnowana.

Nawet rozmowa z paniami z opieki społecznej zajmującymi się naszą sprawą nic nie pomogła. Nie wiedziały co zrobić, nigdy nie spotkały się z takim zachowaniem. Proponowały by Jaś nie zwracał uwagi na Anię, ale jak to zrobić gdy muszą przebywać w jednym pomieszczeniu?

Za miesiąc upływa 6 miesięcy okresu próbnego i musimy podjąć decyzję czy Ania ma zostać z nami czy nie. Nie będzie to łatwa decyzja - biorąc Anię nie chcę stracić Jasia ... Brak wsparcia lub choćby nawet akceptacji ze strony teściów i szwagierek niczego nie ułatwia.